Piotr Bielawski Radio

Ether jazzu – blog na temat muzyki Piotra BielawskiegoPiotr Bielawski Blog:

Bielska Zadymka Jazzowa: Robert Szewczuga Trio

Wielokrotnie pisałem, że polska muzyka improwizowana coraz bardziej mnie interesuje. Uzasadniajac swój wyjazd na Bielską Zadymkę Jazzową powoływałem się na założenia blogu Ether Jazzu:
http://etherjazzu.pl/zadymka-jazzowa-w-bielsku-bialej-sa-przynajmniej-dwa-powody-ze-tam-pojade/

Bo to prawda, że przede wszystkim chcę opowiadać o naszej twórczości, wciąż znajdując w niej ciekawe momenty, wydarzenia, płyty, postaci.
Tym razem, spośród występujaćych na festiwalu w Bielsku-Białej wybieram Roberta Szewczugę i jego trio, w którego składzie gra Paweł Tomaszewski – piano, Paweł Dobrowolski – perkusja.

Robert Szewczuga jest basistą, obdarzonym nie tylko znakomitą techniką, ale także niesamowitą wyobraźnią, która pozwala mu podążać w wielu kierunkach. Na szczęscie posiada także umiejętność tworzenia zamkniętej formy, w której wielość inspiracji nie nakłada się na siebie w jakiś chaotyczny sposób, a jedynie ubarwia kompozycję.

Na pewno zaletą Roberta Szewczugi jest zdolność rezygnacji z jakiegoś elementu w danym utworze, na rzecz uzyskania klarowności, wręcz czystości jego formy. Dzięki temu pięknie ukazuje melodię, która zapewne stanowi dla niego punkt wyjścia. Na niej opiera klimat całości, który wciąga słuchacza silną linią basu, graną jednak bardzo często subtelnie, jakby chciał barwą swojego grania wydobyć jeszcze więcej ciepła.

Do tego dochodzą improwizacje. Gdy ma pewność, że nie zostanie zachwiana równowaga pomiędzy perfekcją poszczególnych dźwięków, a emocjami wpływającymi na klimat danej kompozycji, pozwala wszystkim podążać w ustalonych ramach, bez jakiekolwiek obawy, że temat im się wymknie spod kontroli.

No jasne, że ma fantastycznych muzyków w składzie swojego zespołu, którzy potrafią zagrać wszystko, mają w sobie nieskończone przestrzenie wyobrażeń i mogą w każdej chwili z nich skorzystać.
No jasne, że nawet oczekuje, co się wydarzy, bowiem jest przecież przygotowany na improwizacje, która mogłaby oddać chwilę, a nie stanowić jedynie kopię pierwowzoru, odkrywającą prawdę o powstawaniu utworu.

Tutaj muszę przyznać, że obawiałem się schematyczności. Zarówno biorąc pod uwagę pomysły na poszczególne kompozycje, jak również wspieranie się doskonałymi rozwiązaniami harmonicznymi i brzmieniowymi wielkich, światowych i polskich basistów. Jakże łatwo powtarzać po mistrzach – przyszło mi do głowy, z przykładami muzyków, których wielokrotnie miałem okazję spotkać.

Trzeba mieć w sobie ogromnę siłę kreacji oraz wciąż otwarty umysł, by postrzegać bas, jako instrument zdolny grać więcej niż rytm i ewentualnie melodię.

Kiedy usłyszałem ciekawe, bardzo ciekawe nawiązania do wielu stylów muzycznych, umiejętność korzystania ze współczesnych gatunków (przez moment zrobiło się nawet hip-hopowo?:), a także inspirujące wykorzystanie efektów, mających rozbudowywać przestrzeń wokół opowiadanej historii, chyba zrozumiałem, o co chodzi Robertowi Szewczudze.
Lecz dziś jeszcze nie odpowiem na tak postawione pytanie. Zaczekam, aż swoją muzyką sam odpowie, a potem zaproszę go na rozmowę o tym jego tworzeniu.

Na razie powiedział mi w krótkiej rozmowie, że zagrali jedynie tematy bezpieczne, gdyż nie było za bardzo czasu na próby.
To znaczy, że ma coś w zanadrzu, coś bardziej skomplikowanego technicznie, czym kiedyś chciałby zaskoczyć.

A bez wątpienia jest zdolny nas jeszcze zaskoczyć:).
Po tym koncercie mam pewność, że warto zaczekać na efekt końcowy.
To prawda, materiał powinni zagrać wielokrotnie. Potrzebę dopracowania kilku elementów można było usłyszeć.
Jednak mam nadzieję, że nie potrwa to zbyt długo i płyta wkrótce powstanie.

Do zobaczenia na koncertach Robert Szewczuga Trio, gdzieś w Polsce…

Poleć znajomym / udostępnij: