Piotr Bielawski Radio

Ether jazzu – blog na temat muzyki Piotra BielawskiegoPiotr Bielawski Blog:

Entuazjazmu też trzeba się uczyć – Artur Dutkiewicz na Jazz Juniors 2013!

Chyba każdy zdaje sobie sprawę, jaki stan emocjonalny określany jest pojęciem entuzjazmu. Może nie wszyscy potrafią wywołać w sobie takie emocje, albo zbyt często udają ekscytację, jednak powinni przyznać, że mają w sobie silne dążenie do bycia szczęśliwym. Entuzjazm jest bowiem naszą cechą od urodzenia, albo musimy się go po prostu nauczyć – tym bardziej jestem tego pewny, po wysłuchaniu najnowszego materiału Artura Dutkiewicza.

Entuzjazm stanowi tytuł jego najnowszej płyty, nagranej z Michałem Barańskim i Łukaszem Żytą.
Trio wystąpiło podczas tegorocznego Jazz Juniors w Krakowie. Tak oto rozpoczyna się moja druga relacja z tego festiwalu:).

Nie odpowiem na pytanie, jak trzeba się uczyć tego entuzjamu. Po pierwsze nie jestem psychologiem, po drugie jestem przekonany, że lepiej pozostawić nakreślenie tematu samemu Arturowi Dutkiewiczowi, który podjął się nagrania takiego albumu.

 

 

Nie, nie będę ułatwiał tym, którzy nie przesłuchali zamieszczonej powyżej rozmowy, mając nadzieję, że wystarczy im dalsze czytanie mojego wpisu. Tym bardziej nie będę tłumaczył sensu wypowiedzi Artura Dutkiewicza.
Mógłbym nawet napisać, że każda najmniejsza chwila z jego muzyką wprowadza nas w doskonały nastrój. A to już zaledwie krok do poczucia w sobie prawdziwego entuzjazmu. Co do jego trwania, wiele zależy od nas samych. Mógłbym ewentualnie zasugerować, że w razie potrzeby możemy ponownie się wybrać na koncert Artura Dutkiewicza i… zakończyć w ten sposób relację, mając nadzieję, że będę zrozumiany przez wszystkich, którzy nie ominęli wywiadu.

Ale zapamiętałem spośród wielu myśli Artura Dutkiewicza, że koncertów jest dokładnie tyle, ilu ludzi siedzi na widowni. Powinienem więc zapytać wszystkich o ich przeżycia. Dzięki temu, mieliby państwo prawdziwy obraz wydarzeń. W ogóle się nie boję, że byłby odległy od mojej fascynacji muzyką, którą usłyszałem.

A dla mnie…
Zaczęli powoli, dokładnie, raczej delikatnie. Jeszcze nie było w tym pełnej radości. Toczyła się opowieść, w której każdy mógł się odnaleźć.
Precyzja pozostawała przez cały koncert. Była potrzebna, aby ustalić akcenty, w których mieliśmy poczuć jakieś wewnętrzne poruszenie. Harmonie raczej nie utrudniały słuchania. Najlepiej byłoby stwierdzić, że wzbogacały paletę emocji.
W życiu nie odczuwamy jedynie smutku czy radości. To wszystko jest bardziej skomplikowane. Entuzjazm wynika z czegoś, co miało miesce, bądź zaraz się stanie.
Nie wystarczyło czasu na zastanowienie, skąd tyle w człowieku tego entuzjazmu, gdyż kolejny taniec całkowicie wciągał swoim ujęciem.
O rany, ależ mazurki i oberki. Prawdziwa podróż w czasie i przestrzeni, a przy tym mistrzostwo improwizacji, od której nie dało się uciec choćby na moment! Słyszałem wyraźnie pojedyncze dźwięki, choć nie przeszkadzały w tworzeniu własnych obrazów.
Były też powroty do starszych nagrań. Pojawił się Hendrix, jakiego wcześniej nie znałem. Bardziej rozwinęli formę tych utworów w porównaniu z płytą? Tak mi się zdaje, choć mogę sie mylić. Zostałem, w przenośni z otwartymi ustami:).

Spytałem Artura Dutkiewicza, czy poświęci mi chwilę na rozmowę.
Może przypomnieć wywiad? No dobrze, żartowałem:).
Po prostu wyszliśmy z klubu, z entuzjazmem!

Artur lp

Poleć znajomym / udostępnij: