Michał Urbaniak – Urbanator w Łodzi!
Jest coś fantastycznego w przyglądaniu się młodym ludziom, którzy szykują się do występu z Michałem Urbaniakiem, skupiając się w rogu sali, albo żarliwie dyskutując miedzy sobą, z gestykulacją wyrażającą emocje, których z racji swojego wieku nie są w stanie jeszcze w pełni unieść, jak mi się zdaje, z ciekawością, czy może komuś się to uda. Jeśli nie teraz, nauczą się tego, nauczą na pewno z latami…
Wcześniej, w południe spotkałem Michała Urbaniaka przy jego ulubionym napoju, z niewielką zawartością cukru, i mojej kawie.
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=27mywAG49Wk
Ależ skupienie. Od początku było odczuwalne, a nawet czasami widoczne, jak bardzo zależało Michałowi Urbaniakowi na tym koncercie. Zapewne okoliczności przyznania mu tytułu Honorowego Obywatela Łodzi, wzruszenie, ale pewnie również to istniejące w nim ciągłe przeświadczenie, że jazz to emocje, którymi należy się dzielić z tymi, którzy chcą go słuchać, sprawiły,że potraktował jeszcze bardziej wyjątkowo ten wieczór. Wielokrotnie nie pozwalał odpoczywać zespołowi, dając jednoznaczne znaki mimiką, ruchem, gestem, ale także słowem, czego oczekuje od wszystkich na scenie. I dawali mu to, czego chciał, czego wymagał. Energię i perfekcję. Kiedy wydawało się przez moment, że to profesjonalizm wygrywa ze zmęczeniem, zaczynali improwizować tak, że perfekcja była tylko poparciem samego uniesienia.
fot: Piotr Fagasiewicz
Każdego muzyka mógłbym opisać, gdyż każdy miał swoje solo, swoją improwizację, która choć się konczyła, brzmiała jeszcze długo, a wszyscy grali już kolejny temat. Szczególnie Patches Stewart będzie postacią, do której powrócę niebawem, bowiem wydaje właśnie płytę, więc z nim porozmawiałem sobie tego południa, tuż po spotkaniu z Michałem Urbaniakiem.
Już podczas tych rozmów dało się odczuć podniecenie wieczorem. Co się tu w takim razie dziwić młodym, czekającym na swoją kolej, by pojawić się na scenie:).
Siła kompozycji jest niezaprzeczalna. To ona niesie! Zarówno Urbaniaka, jego zespół, jak również młodzież, której coraz więcej na tych warsztatach. Ma rację Michał Urbaniak, zwracając uwagę na instrumenty smyczkowe, ale jacy gitarzyści się na nich objawili, nie przypominając nazwisk muzyków, których wymieniał Michał w rozmowie. Najpierw O.S.T.R. rozbawił i rozbujał publiczność, co było znakomitym posunięciem, potem już wszyscy zadebiutowali z zespołem grającym tego wieczoru. I nawet jeśli była w nich trema, to wszyscy razem dawali radę! Nie tylko dlatego, że razem jest lepiej, wygodniej, ale przede wszystkim dlatego, że wiedzieli, jakie zadanie ich czeka. Byli znakomicie do tego przygotowani. Reszta jest albo improwizacją, albo milczeniem:)). Oby jak najczęściej Urbanator – w takim razie!
http://www.youtube.com/watch?v=7dY5iK7YmNY
Aha, cieszę się, że zagrali w trakcie wieczoru utwór pod tytułem Polak. Może Michał pamiętał, że długo o nim mówiliśmy rok wcześniej, w moim programie, gdy całą godzinę dyskutowaliśmy o tym, jak wszystko się zmienia, z przeświadczeniem, że idzie na lepsze:).
A po koncercie nie usiedli wszyscy po prostu, wciąż ich nosiło, jak na początku, przed koncertem. Tylko z różnicą taką, że nikt nie stał w kącie.
I jeszcze pytanie: Kto był, kto widział, kto z nimi się bawił?
Poleć znajomym / udostępnij: