Myślicie, że nie musicie zażywać akinetonu?
Jakie pytania zadają sobie młodzi ludzie na dzień dobry? Jak leci? Co słychać? Bo na pewno nie, czego słuchasz? Przecież widzi jeden z drugim, że tamten wyciąga z uszu słuchawki, więc słucha. Ten też słuchał, nawet pytanie zadał jeszcze słuchając, rozpoczynajace się od hejka, z wszędobylskim, co tam? Szczyt snobizmu, z białymi kabelkami ciągnacymi się pod kaptur. To chyba nie dla nich płyta A-Kineton, wydana przez Owoc Music, choć brzmi rapersko, szpanersko, spoko.
Bo tu trzeba się wsłuchać w to, co fusion, i to wielokrotnie, odkrywając inspiracje nie tylko fusion, dopatrując się czegoś bez definicji, aby w końcu kropkę postawić przy typowo rockowej ścianie dźwięków.
Tak się gra. Totalnie teraz.
Wyróżnikiem stanowi baza (w tym przypadku jazzowa), osobowość, kultura.
Można odwrócić sytuację, a nawet często się tak zdarza, że o nic nie pytają.
Przesłuchują zawartość swoich mp3 i wiedzą o sobie wszystko.
Kolekcja taka to a taka- typ niepokornego rockmana. Taka owaka- zwichrowany charakter, bez sprecyzowania, skąd i dokąd zmierza.
A po przesłuchaniu A-Kineton?
Akineton jest lekiem przeznaczonym dla osób, które cierpią z powodu choroby
i zespołu Parkinsona, a także wywołanego lekami i nie tylko zaburzeniami ruchowymi pozapiramidowymi.
Pamietając, że nazwa zespołu ma pisownię A-Kineton, faktycznie, muzyka na tej płycie rozładowuje napięcia- w liczbie mnogiej- biorąc pod uwagę ich złożoność pod względem bodźców działających na człowieka.
Złożoność podobną do formy muzycznej, wynikającej z jazzu, i dalej muzyki improwizowanej.
Z przyjemnością informujemy o premierze najnowszego albumu kwartetu – piszą twórcy tej płyty: Pater, Gorzycki, Wojtczak, Urowski- artyści związani z takimi zespołami jak Sing Sing Penelope, Contemporary Noise Sextet, Ecstasy Project czy Freeyo. Muzycy w podobnym składzie nagrali w 2009 roku płytę “Dziki Jazz”, która otrzymała nominację do nagrody „Fryderyki 2010” w kategorii Jazz – Fonograficzny Debiut Roku.
Tym razem na saksofonie Irek Wojtczak, znany ze współpracy z Leszkiem Możdżerem i Tymonem Tymańskim.
Na płycie gościnnie wystąpił także trąbiący Maurycy Wójciński.
Z przyjemnością?- powtórzę, zamieniając na pytanie. Znaczy, wzięli lek i się wyleczyli:)
Ciekawe, czy któryś z nich ma od teraz bardziej poukładane w głowie. Ech, oby im się nie polepszyło, a nam zaszkodziło jeszcze bardziej, raczej…
To może zwycięstwem jednak byłoby, gdyby po przesłuchaniu tej płyty młodziacy zrzucili słuchawki i pobiegli do sprzętu ojca, czując potrzebę wsłuchania się w każdy dźwięk? Nie, pewnie zwycięstwa nie będzie. Przynajmniej takiego. Po prostu oby jej przekaz dotarł jak najdalej.
Czyż to nie proste:)
Poleć znajomym / udostępnij: