Po I Międzynarodowym Jazzowym Konkursie Gitarowym im. Jarka Śmietany, czekając na kolejny:)…
Trudno będzie opisać wszystkie wydarzenia I Międzynarodowego Jazzowego Konkursu Gitarowego im. Jarka Śmietany – pomyślałem, składając w jedną całość to wszystko, co widziałem, słyszałem, przeżyłem w Krakowie.
W takim razie skupmy się tylko i wyłącznie na emocjach towarzyszących słuchaniu wielu naprawdę “piekielnie” zdolnych ludzi, chcących się zmierzyć ze sobą i konkurentami.
Zaledwie zdążyłem o tym pomyśleć, a już ponownie musiałem odłożyć pisanie, konstatując, że takie ograniczenie po pierwsze nie będzie stanowić pełnej relacji z I Międzynarodowego Jazzowego Konkursu im. Jarka Śmietany, po drugie, robiąc nawet takie założenie, misja wydaje się wciąż “impossible”.
Tymczasem mamy do czynienia z imprezą ważną, by nie powiedzieć bardzo ważną, bowiem dającą niesamowite możliwości promocji polskiej kultury. Za sprawą muzyki naszych mistrzów, którzy pozostawili po sobie ogromną spuściznę – po części znaną w niektórych środowiskach artystycznych, jednak w dalszym ciągu nieodkrytą dla większości naszego globu – możemy nie tylko wypromować polską kulturę, ale co ważniejsze, sprawić, że zostanie doceniona ponadczasowa jej wartość. Niebagatelne jest osadzenie współczesnej twórczości w tradycji, którą niezaprzeczalnie posiadamy, zamiast próbować jedynie stworzyć modę na polską muzykę.
Spójrzmy na przykład na muzykę skandynawską, która stała się wręcz europejskim wzorcem, nie odwołując przy tym do swojej przeszłości. Skandynawowie mają bowiem świadomość, że nie znamy ich muzyki ludowej, nie kojarzymy twórców, na których mogliby się opierać współcześni, coraz bardziej popularni artyści z tego regionu. Raczej postanowili kształcić swoją młodzież, korzystając przede wszystkim z muzyki amerykańskiej, ale również polskiej, czyż nie mam racji?
Pomijając wielowątkowość tego tematu, powiedzmy sobie szczerze, że mieliśmy i mamy się na kim opierać, do kogo odnosić, kim chwalić!
I róbmy to – na Boga! – zamiast toczyć dyskusje, dlaczego komuś się udało wylansować, jak to się stało, że Włodek Pawlik dostał Grammy, albo jakie kto ma znajomości w mediach, podczas gdy wielu innych gra lepiej, ciekawiej, nowocześniej, itd.
Zacznijmy od stwierdzenia, że nasza improwizacja jest na najwyższym poziomie. Bez obawy podejmujmy próby konfrontowanie jej ze swiatem w jeszcze szerszym wymiarze niż dotychczas – by nie było, że nie zauważam, jak wielu polskich muzyków wyjeżdża za granice, gdzie co chwila zdobywa uznanie – a z drugiej storny zadbajmy o naszą tradycję, która umocni pozycję polskiego jazzu.
Takie wydarzenia, jak Międzynarodowy Jazzowy Konkurs Gitarowy im. Jarka Śmietany wydaje się jednym z najlepszych sposobów, aby zrealizować zamierzenia.
Pierwszy krok został poczyniony. Świat usłyszał o konkursie, wielu gitarzystów poznało nagrania Jarka Śmietany, przekonało się do niego, wysłało zgłoszenie, spróbowało swoich sił.
posłuchaj wywiadu z Alicją Śmietaną, córką Jarka Śmietany, która wzięła udział w obradach jury I Międzynarodowego Jazzowego Konkursu Gitarowego im. Jarka Śmietany:
https://www.youtube.com/watch?v=6mhYwxW9L44
I tak oto dochodzimy do nagrodzonych. W pierszej chwili nie zrozumiałem jednej rzeczy… Otóż, jury w składzie: John Abercrombie, Ed Cherry, Karol Ferfecki, Wojciech Karolak, Marek Napiórkowski, Mike Stern i Witold Wnuk; odrzuciło w półfinałach większość naprawdę znakomitego, nowoczesnego grania.
Przecież powinniśmy doceniać wszystko, co naprawdę nowoczesne, a przy tym nie pozbawione formy, więc przemyślane, świadome, wykraczające poza wypracowane schematy.
Mogę się mylić, lecz może taka prestiżowa impreza powinna jako pierwsza wskazywać nowe kierunki w muzyce jazzowej?
Zastanawiałem się nad tym do ogłoszenia werdyktu. Kiedy go usłyszałem, natychmiast stwierdziłem, że moja wcześniejsza obawa mogła dotyczyć dwóch, może trzech niedocenionych gitarzystów, bowiem nagrodzeni naprawdę stanowią zbiór obiecujących osobowości.
Człowiek jest istotą, która się myli – to prawda. Tak samo jest prawdą, że chociaż od jury oczekuje się porfesjonalizmu i obiektywizmu, nie da się wykluczyć ewentualnych błędów. Wszystko rozumiem, przyjmuję do wiadomości i usprawiedliwiam. Nie zgadzam się natomiast na tworzenie jakichkolwiek tendencji, a tym bardziej kierowania się osobistym stosunkiem – nie mylić z gustem – do któregokolwiek z występujących.
Nie podejrzewając członków tegorocznego jury – I Międzynarodowego Jazzowego Konkursu Gitarowego im. Jarka Śmietany – o powyższe praktyki, doszedłem do wniosku, że jak w każdym konkursie liczy się także strategia.
Tym dwóm czy trzem moim ulubieńcom być może zabrakło po prostu sprytu. Może powinni zagrać bardziej mainstreamowo, wykazując swoje ponadprzeciętne umiejętności, aby dopiero potem zaprezentować własne wyobrażenie, czym powinna być w swojej istocie nowoczesna muzyka improwizowana.
Muzycy, którym się wydawało, że nie muszą nic udowadniać, a przyjechali przede wszystkim z zamiarem pokazania oryginalności swojego grania, od razu odpadli. I już niestety się nie dowiemy, czy w finale zamieszaliby w kolejności nagrodzonych, czy mimo wszystko zwycięzcy obroniliby swoje wygrane.
O zwycięzcach I Międzynarodowego Jazzowego Konkursu Gitarowego im. Jarka Śmietany czytaj tutaj.
A przyznam, że mieliby trudne zadanie, biorąc pod uwagę występy wszystkich laureatów.
Tak, to był naprawdę wysoki poziom konkursu. Kochani organizatorzy, poprzeczka została podwyższona również dla Was. Bo to Wy musicie teraz zdecydować, w jakim kierunku ma podażyć konkurs, aby rzeczywiście spełnił pokładane w nim, niemałe od tego momentu oczekiwania.
Poleć znajomym / udostępnij: