Czas na nowe wyzwanie, czyli na płytę Łukasz Kokoszko Quartet – New Challenge.
Niezwykle sentymentalnie odczytuje tytuł pierwszego utworu Whiskey In The Car, odwołującego się wprost do rockowego klasyka Whiskey In The Jar, by zaledwie po chwili upewnić się jeszcze bardziej w przekonaniu, że czeka mnie niesamowita podróż w czasie, podczas słuchania płyty Łukasz Kokoszko Quartet – New Challenge.
I niby powinienem być na nią przygotowany, niby już nic nie powinno mnie zaskoczyć, jednak wciąż w takich przypadkach myślę, czy aby na pewno? Siadam więc wygodnie w fotelu i…
Faktycznie, uderza mnie mocne rockowe brzmienie gitary, które natychmiast staje się pretekstem do wielu ciekawych poszukiwań, co prawda pełnych przeróżnych odniesień, ale odnoszących się raczej stricte do jazzu, w mniejszym stopniu do innych gatunków muzycznych.
Robi się przy tym wyjątkowo klimatycznie, co uspokaja, wciąga swoim bezmiarem, pozwala dotrzeć do najdalszych zakamarków rozszerzającej się przed człowiekiem przestrzeni.
To prawda, że ważny jest czas, w wielu momentach zwalniający swój bieg na tej płycie, choć jednocześnie pozostawiający wrażenie, jakby otaczająca nas rzeczywistość nie zatrzymywała się ani na moment.
Nie jesteśmy przeniesieni do innego świata, pozbawieni zupełnie świadomości, raczej mamy odczuwać potrzebę zwolnienia, zastanowienia, przeżycia czegoś prawdziwie.
Z totalną precyzją mierzą się więc z tym czasem, zwalniając i przyspieszając w odpowiednich momentach, a co ważniejsze zachowując doskonałe proporcje w swojej muzyce.
Timing jest w jazzie kwestią dojrzałości – myślę, po czym obalam postawioną tezę, zamieniając zdanie na czas przeszły. Polska młodzież potrafi bowiem zachwycić swoimi przemyślanymi kompozycjami. A może dzięki swoim mistrzom po prostu szybciej dojrzewa?
Łukasz Kokoszko (guitar) jest tego najlepszym przykładem. Obok niego, na płycie New Challenge grają: Grzegorz Ziółek (piano), Maciej Kitajewski (double bass), Grzegorz Pałka (drums).
To są autorskie utwory Łukasza Kokoszki. Nie zostały skomponowane w ostatnim okresie, a powstawały z koncepcją, że kiedyś stworzą materiał na debiutancki album. Gdy zostały dopracowane, ujrzały światło dzienne. Stąd na pewno perfekcyjne ułożenie całości, czyli odpowiednia chronologia wydarzeń, płynne przechodzenie z tematu na temat, melodyjność kolejnych utworów, doskonałe linie podziału w odniesieniu do tempa, jak również użycia poszczególnych instrumentów, mających wystarczająco miejsca, aby w pełni się wypowiedzieć.
Wracając do dojrzałości, proszę się wsłuchać w nienachalne, wręcz zaskakująco subtelne improwizacje. Zazwyczaj mają wykazać nadzwyczajne zdolności młodych muzyków, stając się głośnym nałożeniem wielu dźwięków, byle szybciej, sprawniej… ale proszę mi wierzyć – nie w tym przypadku.
Jak pięknie tutaj rozciąga się gitara, nakreślając granice przestrzeni, w której się znajdujemy. Jak ciekawie brzmi fortepian, grający dość mocno i wyraziście, a wciąż jedynie sugerujący kierunek pozostałym instrumentom. Proszę poświęcić trochę czasu perkusiście i kontrabasiście, którzy otwierają przed nami szczegółowość tej muzyki, jakby miała o wiele więcej głębi, niż nam się wydaje.
To sprawia, że chce się słuchać tej płyty na nowo, bo może faktycznie jest prawdą, że nie wszystko dało się usłyszeć za pierwszym czy kolejnym razem.
W końcu następuje tytułowy New Challenge – prawdziwa kwintesencja muzyki Łukasz Kokoszko. Kwintesencja, jako zbiór elementów najbardziej charakterystycznych dla muzyki tego młodego kompozytora, a także jako odniesie do tajemniczej, ciemnej materii, określanej tym mianem.
Kwintesencja stanowi piąty żywioł, poza ziemią, wodą, ogniem i powietrzem. Ma swoją strukturę i uporządkowanie, choć nie jesteśmy w stanie tego zwyczajnie dostrzec naszym ludzkim rozumem. Posiada swoją ukrytą moc, której bezwiednie ulegamy, nie zdając sobie z tego sprawy.
Tak, mam nieodparte wrażenie, że owa ciemność przenika część tego utworu. A z niej wyłania się prawdziwa jasność pod koniec. I cisza.
Poleć znajomym / udostępnij: