Płyta na początek roku. Wciąż aktualna. Staniecki/Jachna – Complementary Colors.
Kiedy z jednej strony świat krzyczy głosami tych, którzy nimi wywołują burze, a z drugiej wołaniami ludzi, przepełnionymi niepokojem i strachem, gdzieś z dala od tego wszystkiego powstaje inna muzyka. Tak właśnie sobie wyobrażam chwilę, która zadecydowała, jaką muzykę nagrali Staniecki i Jachna.
Nie jest to jednak próba wmawiania komukolwiek, że muzyka Macieja Stanieckiego i Wojciecha Jachny jest odrealniona, pozbawiona wpływów rzeczywistości, tym bardziej wyzuta z emocji, które determinują postawy jednych i drugich (włącznie z pośrednimi, których nie wymieniam, mając świadomość, że stanowią po prostu różne wersje wyżej wymienionego nawoływania).
Nigdzie nas nie przenosi opowieść osadzona w świecie współczesnych dźwięków. Dzieje się tu i teraz, a każdy z nas może ją odczytać osobiście, stwierdzając, że opowiada jego historię.
Tak, rzeczywiście niezwykle istotne są nawet te najmniejsze, pojedyncze dźwięki, charakteryzujące przestrzeń dla muzyki, którą tworzą. Gdyby nie piękno, delikatność, a w niej sugestywność melodii Jachny, grającego na swojej trąbce, i gdyby nie moc, pasja i uniesienie gitary, całkowicie panującego nad emocjami Stanieckiego, powiedziałbym, że najważniejsze.
Ciekawe, ile razy będzie trzeba zatrzymać się na zdaniu powyżej, by zrozumieć, że “najważniejsze” na jego końcu, odnosi się do pojedynczego dźwięku, od którego zaczyna się myśl tegoż akapitu. Konstrukcja tego zdania odpowiada jednak złożoności “Complementary Colors” (Uzupełniające się kolory – tytuł albumu Stanieckiego i Jachny).
Owe dźwięki, czasami brudne, chropowate aż do bólu, czasami wygładzone, wręcz nieoczywiste, nie pozwalają nam odpływać do innych światów. Mogą pomóc pozostać nam w otaczającej rzeczywistości, jeśli naprawdę podejmiemy trud zaangażowania w słuchanie.
Oczywiście dają możliwość kreacji własnej przestrzeni, w którą z łatwością uda nam się na chwilę uciec. I nie twierdzę, że komuś nie jest to potrzebne, jednak może warto spojrzeć odważnie na rzeczywistość z innej perspektywy.
Muzyka Stanieckiego i Jachny genialnie się do tego nadaje, jako inspiracja, natchnienie, wzbogacenie. Wzbogacenie naszej emocjonalności, którą wykorzystujemy na co dzień w niewielkim zakresie, o czym przekonują naukowcy.
I tak oto wróciliśmy do wyrazistych gitar i delikatnej trąbki, które prowadzą nas z miejsca do miejsca, zaznaczając kolejne etapy historii. Uzupełniają, jak uzupełniają się kolory. Sugestywnie działają dzięki temu na wyobrażenie świata, w którym się znajdujemy. Tego samego, w którym wciąż żyjemy.
To na wskroś dzisiejsze granie, biorąc pod uwagę środki wyrazu oraz nawiązania do muzyki sprzed lat. Myślę tutaj między innymi o psychodelii i rocku progresywnym, awangardzie i muzyce koncepcyjnej, jazzie i muzyce improwizowanej w szerszym rozumieniu. Wynika to wszystko na pewno z zainteresowań i doświadczeń muzycznych obu muzyków.
Maciej Staniecki jest kompozytorem, ale moim zdaniem przede wszystkim eksperymentatorem. Wojciecha Jachnę znamy z wielu projektów, w których komponuje, gra, improwizuje. Obaj są wizjonerami, używającymi do realizacji swoich wizji elektroniki, ambientu i jazzu.
Płyta “Complementary Colors” zawiera dziewięć wyimprowizowanych kompozycji. Ich intymność pozwala zagłębić się w sobie, przeżyć coś naprawdę. Coś, co się dzieje na naszych oczach, nie jest jedynie wymysłem. I dojść do wniosku, że jesteśmy uzupełnieniem wszystkich kolorów, bez którego nie będą spójne, a może nawet nie będą istnieć.
Polecam do posłuchania. Wciąż aktualna płyta Staniecki Jachna – Complementary Colors. W sam raz na kolejny początek roku.
Poleć znajomym / udostępnij: