Jazz Platform największą siłą Letniej Akademii Jazzu w Łodzi. Co nie oznacza, że koncert Dominik Wania Trio był:)…
Mój tytuł nie oznacza, że słabo oceniam poszczególne koncerty, organizowane w ramach Letniej Akademii Jazzu w łódzkiej Wytwórni. Niektóre są naprawdę fantystyczne, na niesamowicie wysokim poziomie. Chociażby występ zespołu Dominik Wania Trio…
… można było przypuszczać, że twórczość Kurylewicza stanowi niesamowitą ilość inspiracji, z których nic tylko czerpać, ale dopiero po zakończeniu tego występu mogłem stwierdzić, jak wiele możliwości otwiera przed dzisiejszą muzyką improwizowaną.
W pewnym momencie zacząłem się nawet zastanawiać, w jaki sposób Dominik Wania wybierał formę interpretacji poszczególnych utworów, mając na uwadze, aby zawierała jak najwięcej różnych elementów, do kórych dotarła jego wyobraźnia w trakcie myślenia o muzyce Kurylewicza.
Grał tak… chyba lepiej powiedzieć, że grali, wymieniając pozostałych, znakomitych muzyków, z którymi tym razem improwizował Dominik Wania, czyli Maxa Muchę – kontrabas, a także Dawida Forunę – perkusja.
Grali więc naprawdę niesamowicie, z jednej strony oddając istotę poszczególnych kompozycji, ale z drugiej, co może ważniejsze, umiejętnie podkreślając, jak wiele pozostaje w nich jeszcze do odkrycia.
A skoro mieli tego świadomość, po pierwsze musieli wcześniej dotrzeć do tych inspiracji, aby wiedzieć, do czego się odnoszą, a co za tym idzie, z czego rezygnują. A może poszukiwanie odpowiedniej formy improwizacji nie polegało na zwyczajnej selekcji?
Być może wszystko polegało na odpowienim ułożeniu poszczególnych elementów, aby stanowiły w naturalny sposób kontynuację tematu i otwierały przed nimi następne przestrzenie?
To by tłumaczyło moje odczucie, że Kurylewicz jest nadal prawdziwą kopalnią pomysłów dla jazzu. Oczywiście, o ile ktoś potrafi z tego skorzystać, myśląc w taki sposób o muzyce.
I gdybym miał się rozpisywać chociażby o dwóch ostatnich utworach zagranych tego wieczoru, a były nimi “Polskie drogi” i “Minotaur”, mój wpis musiałbym wciąż rozszerzać i rozszerzać…
Już samo pisanie o zachowaniu odpowiednich proporcji we współczesnej improwizacji, na podstawie wymienionych dwóch momentów, mogłoby wyczerpywać temat pracy naukowej. Wiedzą o tym najlepiej wszyscy, którzy nie wyszli z koncertu przed 23.00:). Zapewne przeżywają w dalszym ciągu pierwszą część utworu “Polskie drogi”, zagraną brawurowo jedynie na fortepianie, choć mam nadzieję, że doceniają również część drugą, z niesamowitą, jazzową pulsacją całego zespołu.
Z kolei tak samo wiele miejsca mogłoby zająć opisywanie “Minotaura”, jako doskonałej kompozycji do przedstawiania jazzu, jako stylu nadającego się bodaj najlepiej do tłumaczenia, po co w ogóle potrzebne są dźwięki. Minotaur w tym przypadku się porusza dzięki muzyce, a nawet wraz z nią przeżywa. To wszystko słychać i można sobie wyobrazić.
Teraz długi akapit o sugestywności Dominika Wanii i… ale niech żałują, którzy nie byli na jego koncercie, bowiem nic więcej nie powiem. Po prostu zapraszam na następny koncert Dominik Wania Trio. Proszę samemu to przeżyć:).
Wcześniej, Dominik Wania był jednym z tych, którzy przez trzy dni prowadzili Jazz Platform w ramach Letniej Akademii Jazzu. Maciej Obara nie po raz pierwszy zwołał do Łodzi najciekawszych, improwizujących muzyków młodego pokolenia, aby mogli wymienić swoje doświadczenia, wspólnie improwizować i zagrać koncert finałowy.
Przyznam, że pomysł wydaje się jednym z najbardziej oryginalnych, biorąc pod uwagę wydarzenia nie tylko mające miejsce w naszym kraju. Oto bowiem spotykają się młodzi ludzie, którzy pomimo wieku potrafią naprawdę wiele. Nie możemy więc mówić o warsztatch jazzowych, a właśnie o swoistego rodzaju platformie wymiany doświadczeń, mającej na celu stworzenie nowej jakości.
To chyba jedyne miejsce, w którym na tak szeroką skalę docenia się dokonania młodego pokolenia, grającego jazz w Europie. A ich granie potrafi już dzisiaj zachwycić, proszę mi wierzyć.
Zobaczyć razem na scenie Marka, Michała, Dawida, Macieja… nie wymieniam nazwisk, bojąc się przez przypadek kogoś pominąć. Wielu z nich spotkałem na swojej drodze, wielokrotnie z nimi rozmawiałem, przedstawiałem ich płyty. Tak, wielu z nich ma w swoim dorobku pierwsze nagrania, a niektórzy myślą o kolejnych projektach.
Ten czas, podczas Jazz Platform jest dla nich zbieraniem kolejnych doświadczeń, ale zapewne rownież zabawą i nawiązywaniem kontaktów, które przełożą się na dalsze poczynania. A to bezcenne, jak mi się zdaje.
Na pewno to nie był czas stracony, sądząc po koncercie finałowym. Docenić należy każdy skład, który wystąpił tego wieczoru. Ich różnorodność przekonuje, jak wiele przed nami, słuchającymi muzyki improwizowanej. Dbałość o czystość formy, karkołomne schematy do zagrania, po muzykę totalną, o sile rockowej sekcji, i wreszcie kompletną zabawę – było wszystko!
Tym powinna się szczycić Letnia Akademia Jazzu, bo nikt dzisiaj w swojej ofercie nie ma takiej platformy. Moim zdaniem, bez względu, czy wszystkie zaplanowane koncerty będą wyjątkowe, czy zostaną skrytykowane, Jazz Platform w takim wydaniu stanowi wizytówkę tego festiwalu.
fot: Piotr Sikora
Poleć znajomym / udostępnij: