Mikrokolektyw, czyli o tym, ile refleksji można stworzyć w jednej chwili – relacja!
http://etherjazzu.pl/mikrokolektyw-w-bajkonurze/
No i zagrali, jak zapowiadałem. Na pewno niektórzy znają uczucie, gdy wciągająca, naprawdę klimatyczna muzyka przenosi człowieka w ciekawe rejony, pełne kolorowego zastanowienia, ani na chwilę nie pozwalając o sobie zapomnieć. Taki stan skupienia jest wynikiem perfekcyjnej formy, w której improwizacja nabiera znaczenia rzeczywistego poszukiwania. Jest w tym szukanie czegoś wcześniej nazwanego, a może po prostu próba zdefiniowania tego pojęcia.
Grali bez wymieniania tytułów, z pozoru utrudniając, oddając wyobraźni słuchającego, o czym jest dany temat, albo ułatwiając po prostu konsumowanie tej muzyki. Chodzi o zwykłe i zarazem niezwykłe wzbogacanie siebie przeżyciami, które znamy, znaliśmy, a nie mieliśmy czasu do nich powracać, albo odkrywamy, jakbyśmy wcześniej w ogóle ich nie przeżyli. I nie musimy ich od razu nazywać. W zupełności wystarczy, że gdzieś głęboko powstała w nas refleksja.
Wracając do formy, w której wszystko się dzieje, zwrócę uwagę nie tylko na poukładanie dźwięków, subtelność właściwie każdego z nich, ale przede wszystkim oszczędność środków wyrazu. W ich muzyce nie odnalazłem przepychu elektronicznych efektów, zbyt wielu nakładających się melodii, podkreślanych trąbką. To właśnie melodia ma bodaj największe znaczenie, bo prowadzi słuchacza w konkretnym kierunku, wręcz zachwycając swoją urodą.
Tak, przede wszystkim oddają piękno – dla mnie o tym opowiadają, powracając do emocji, które znakomicie potrafią stopniować swoim graniem. Zaskakują nagłą zmianą rytmu, konczą utwór w chwili, gdy powstała przed chwilą myśl nie daje o sobie zapomnieć. A potem zostawiają kolejny czas na przemyślenia.
Znowu opisując formę, w której improwizują, poddam pod dyskusję, czym może być muzyczna dojrzałość. Dzięki prostocie poszczególnych elementów, z których składa się muzyka formacji Mikrokolektyw, wyraźniej podkreślone są harmonie, o wiele bardziej skomplikowane. To nie oznacza, że wyczyny perkusisty równoważą refleksyjność trąbki. Raczej podkreślają jak wiele znajduje się pomiędzy początkiem i końcem prawdziwego zastanowienia, czyli pojedynczego słowa, nie mówiąc rozmowy.
Najkrócej, grają dla tych, którzy odbierają tylko melodię, a także chcących czegoś więcej od muzyki, czyli szukających improwizacji. Miłośników elektorniki i czujących obawę, że niestety zepsuje jej doskonałość. Dla potrzebujących refleksji, a także odkrywających z zaskoczeniem, że nagle w nich powstaje.
Czy dla wszystkich? Nie sądzę, biorąc pod uwagę wysublimowanie tej muzyki… i niech tak pozostanie!
Poleć znajomym / udostępnij: