W hołdzie Krzysztofowi Pendereckiemu – gra Atom String Quartet (ja się zastanawiam).
Krzysztof Penderecki nie żyje. To wielka strata dla polskiej kultury. Pozostaje mieć nadzieję, że wpłynie znacząco na postrzeganie jej znaczenia – napisałem w poście na FB.
Aby jednak nie było, że umniejszam wartość poszczególnych dzieł, stworzonych bądź wydanych w ostatnim czasie (bo przecież do tego mogłaby się sprowadzić ewentualna teza, postawiona po odczytaniu powyższego postu), pozwolę sobie na włożenie do odtwarzacza płyty Atom String Quartet – Penderecki, z 2019 roku.
A zrobię to przede wszystkim, aby wraz z Atom String Quartet oddać hołd mistrzowi, Krzysztofowi Pendereckiemu.
I myślę, że płyta naszego wybitnego kwartetu jest jedną z najbardziej odpowiednich do tego celu. Chciałbym na jej przykładzie przynajmniej zaznaczyć, jak wielki wpływ miała twórczość Krzysztofa Pendereckiego na kształcenie muzyczne kolejnych pokoleń. Na tworzenie własnego języka wypowiedzi, a co za tym idzie poszukiwanie nowych rozwiązań harmonicznych, jak również melodycznych, doprowadzających w konsekwencji do przekraczania granic, wyznaczonych stylem muzycznym albo starzejącą się coraz szybciej konwencją.
Chciałbym ten temat jedynie zaznaczyć, a potem zostawić jego rozwinięcie Dawidowi Lubowiczowi, Mateuszowi Smoczyńskiemu, Michałowi Zaborskiemu oraz Krzysztofowi Lenczowskiemu, bo myślę, że piękna ich muzyki nie da się opowiedzieć tylko słowami.
Możliwe jest zaznaczenie mnóstwa detali, z których składają się poszczególne utwory, ale uchwycenie każdej najmniejszej emocji wydaje się wręcz karkołomne. Tymczasem dopiero one pokazują tak naprawdę niezwykle osobistą relację zespołu z muzyką Pendereckiego.
Bez dwóch zdań, połączenie tych dwóch nierozerwalnych elementów (wykonawczej i emocjonalnej) stanowi w konsekwencji prawdziwą wartość tej płyty.
Dla Atom String Quartet ten album jest swoistego rodzaju wybawieniem. W momencie, gdy wielu zaczęło się zastanawiać, czy nadal pozostają zespołem improwizującym (bo nie chcę używać stwierdzenia jedynie jazzowym), czy może ponownie klasycznym (biorąc pod uwagę wykształcenie muzyków, a także klasyczne podstawy ich tworzenia), nagrali muzykę, dzięki której nie muszą przynależeć jedynie do jednego, bądź drugiego nurtu muzycznego.
Improwizacji może tu mało, co nie oznacza, że nie ma jej wcale. Ważne, że gdy się pojawia, to nie dlatego, żeby potwierdzić przynależność do polskiej sceny jazzowej. Nie odczuwam ani przez moment obawy członków zespołu, że zostaną z niej wypisani czy odrzuceni. Użycie określonego środka wyrazu jest raczej podyktowane koncepcją, dopracowaną w każdym najmniejszym szczególe.
Kiedy więc trzeba zachować klasyczność, nie ingerują w zapis nutowy, oddając po prostu istotę dzieła. Innym razem rozwijają klasyczną formę, jakby próbując zrozumieć, skąd się wzięła, jakie myśli i uczucia naszego wybitnego kompozytora sprawiły, że powstała. Jednak wtedy nie improwizują, raczej podążają swoją własną drogą (opierając się przede wszystkim na swoich ulubionych rozwiązaniach kompozycyjnych oraz charakterystycznym brzmieniu). Z jednej strony nie zapominają o pierwowzorze, z drugiej pozbywają się obawy, co na to powie Krzysztof Penderecki.
W tym momencie przypomnę, że chciałem zaznaczyć na przykładzie płyty Atom String Quartet, jak wielki wpływ miała twórczość Krzysztofa Pendereckiego na kształcenie muzyczne kolejnych pokoleń. Na tworzenie własnego języka wypowiedzi, a co za tym idzie poszukiwanie nowych rozwiązań harmonicznych, jak również melodycznych, doprowadzających w konsekwencji do przekraczania granic, wyznaczonych stylem muzycznym albo starzejącą się coraz szybciej konwencją.
Zadanie więc wykonane. Teraz pozostaje już tylko z uwagą posłuchać albumu Atom String Quartet, a potem zacząć studiować samego Pendereckiego (bo muszę przyznać, że płyta „Atomów” może być genialnym wstępem do słuchania muzyki poważnej).
Tak, proszę słuchać Krzysztofa Pendereckiego. Proszę uczyć się od niego grania i słuchania. By potem nie było, że jego śmierć, traktowana jako wielka strata dla polskiej kultury, nie wpłynęła niestety znacząco na postrzeganie jej znaczenia.
A moim zdaniem jest prawdą, że potrzeba nam jeszcze większej świadomości znaczenia kultury, gdyż bez niej…
… ok, na razie posłuchajmy po prostu Atom String Quartet.
Poleć znajomym / udostępnij: